KRYZYS EMOCJONALNY…… czy musi mnie spotkać?

 

 

Z greckiego słowa kryzys oznacza nic innego jak decydowanie, wybór, zmaganie się z czymś, działanie pod presją czasu. Kryzysów emocjonalnych nie da się uniknąć nikomu a o takich tu mowa.

Jako ludzie od początków naszego istnienia jesteśmy skazani, rzec można na doświadczanie takich sytuacji. Odpowiadając więc na pytanie zawazrte w tytule – niestety musi.

Nasz mózg przystosował się do radzenia sobie z tym. Zdarza się jednak, że negatywne doświadczenia przerastają nasze umiejętności zaradcze i o pomoc trzeba się zwracać do innych.

 

Tak czy inaczej kryzysów nie unikniemy nigdy. Chociażby na sam fakt, iż każdy z nas doświadcza kryzysów rozwojowych w ciągu swego życia. I jest ich kilka. Najbardziej znany jest potocznie nazywany kryzysem wieku średniego.

 

Nie unikniemy również kryzysów losowych ściśle związanych z działaniami przyrody tj trzęsienia ziemi, powodzie, wybuchy wulkanów, wypadki komunikacyjne itd.

 

 

Porażki życiowe jakich doświadczamy na przestrzeni swojego życia również do owych stanów należą. Zdarzenia losowe, wypadki, choroby, na które nie mamy czasem żadnego wpływu.

Władysław Kopaliński określa słowo kryzys mianem przełomu, okresu zwrotu czy przesilenia.

Można ująć, że w danym czasie nastąpiło pewnego rodzaju pogorszenie sytuacji.

Tak czy inaczej sytuacje kryzysowe zmuszają osobę go doświadczającą do wprowadzenia pewnego rodzaju zmian, reformacji życia, nawet reorganizacji nie tylko myślenia ale i działania.

 

Kryzysów nikt nie lubi, nikt nie chce się z nimi mierzyć. Wolimy unikać ich jak ognia. Każde doświadczenie kryzysowe boli a tego nikt z nas nie chce. Nasz mózg przechodzi w tym czasie do zupełnie innego stanu funkcjonowania niż zwykle a to doznanie do przyjemnych nie należy.

 

 

Może zacząć się wydawać, że coś jest nie tak, że braki pokazują niedoskonałości, że jesteśmy postrzegani jako osoby słabsze, niedostosowane, a to nie jest miłe. 

 

Media, telewizja tworzą wizje ludzi sukcesu jako ludzi zawsze uśmiechniętych , mocnych, zaradnych. Ulegamy tym wyobrażeniom, bardzo łatwo dając się zaprowadzić w ciemny róg nieświadomości.

A nie ma ludzi na tej ziemi, którzy nie doświadczają sytuacji kryzysowych choćby nie wiadomo jak się uśmiechali. Dziwi nas często fakt, czytając o śmierci niezwykłych osób, gwiazd estrady czy kina, że któryś z nich przedawkował narkotyki, że cierpiał na depresję czy jeszcze inne schorzenia, że w dzieciństwie doświadczał przemocy bądź był ofiarą molestowania i nagle ….popełnił samobójstwo czy przedawkował używki.

Wydaje się to nie możliwe i doszukujemy się często teorii spiskowych…..przecież on czy ona nie mógł, był szczęśliwy, miał wszystko.

A osnute czarnym wspomnieniem doświadczenia często ciągną się całe lata niczym piętno i dają się we znaki nawet bardzo długo po ustaniu tych negatywnych doświadczeń pomimo ich rzekomo szczerego uśmiechu z pierwszej strony gazety.

Poradniki, felietony radzą nam jak szybko być zawsze szczęśliwymi i jak to można zrobić. W jaki sposób zacząć myśleć pozytywnie, patrzeć w przyszłość z optymizmem wierząc w cudowne zmiany.

 

 

Starasz się uśmiechać,  czekasz….czekasz….. a zmian jak nie było tak i nie ma. A jeśli coś się poprawi to na chwilę. I mimo twoich wysiłków by myśleć pozytywnie i wizualizować szczęście skutek bywa mało zadowalający.

Udajemy więc szczęśliwych coraz rzadziej przyznając się do tego, ze coś nas boli w środku, w sercu, w emocjach i uczuciach. Żyjąc w przekonaniu, że jeśli wszyscy są tacy szczęśliwi a ja nie to chyba ze mną jest coś nie tak.

A jeśli ze mną jest coś nie tak to nie będą się chcieli ze mną zadawać. A jako zwierzę stadne człowiek nie lubi być sam więc trzeba się uśmiechać pomimo bólu, rozterek, niezadowolenia, niespełnienia i niezrozumienia. Może mógłby ktoś pomyśleć, że ze mnie słabeusz. Ludzie wokół jakoś żyją przecież, sąsiadka to zawsze jest uśmiechnięta a ja ….jakoś…. . I tak błędne koło się zamyka.

Kryzys emocjonalny dopada każdego.

Zmusza właśnie do refleksji nad sobą, każde rozliczać się ze sprawami, dokonaniami, zmusza do rozwoju a co najważniejsze powoduje, ze jeśli stawimy mu czoła wyuczamy w sobie umiejętność zaradności w takich sytuacjach na przyszłość.

Statystyki są niestety bezlitosne. Ilość osób cierpiących na depresję, osób z epizodami samobójczymi a nawet dokonanymi jest zatrważająca. Jedna nie rozwiązana sytuacja powoduje, że następna na nią narasta i w końcu w którymś momencie brak jest sił by podołać.

Jeśli stawiasz czoła takiej sytuacji wyuczasz w sobie umiejętność radzenia sobie z tym co cię spotyka a nie unikania. Unikanie to udawanie, że nic złego cię nie spotyka w życiu i jesteś tym niezwykłym szczęściarzem ale za to jak dopadnie to często można usłyszeć, że nieszczęścia chodzą parami. Jak chodziły w pojedynkę to nie było chęci uczenia się jak sobie z nimi radzić, a jak powszechnie wiadomo z małymi łatwiej.

W dzisiejszych czasach, można rzec krótko należy stawiać czoła owym wyzwaniom. Nasz mózg nie wypracował i nie wyewoluował jeszcze na tyle by umiejętnie transformować chociażby wiadomości, które trafiają do nas każdego dnia nie mówiąc już o sytuacjach z jakimi musimy się mierzyć jako współcześni ludzie. Nie jest eureką, że czasy są niezwykle rozwojowe, technika i cywilizacja posunęły się tak dalece a kapitalizm słabości czy zwykłej ułomności człowieka nie wziął pod uwagę, więc nie mamy innego wyjścia jak nauczyć się radzić z nowymi sytuacjami albo…..zakleszczyć gdzieś go w pustelni swojej psychiki, która gdy nie znajdzie ujścia odpłaca chorobami somatycznymi.

 

 

Tak więc wybór należy do ciebie. Możesz być szczęśliwy i brać życie takim jakie jest, ucząc się i doświadczając go albo…udawać wieczne szczęście płacząc w nocy w poduszkę z bezradności. Ta pierwsza opcja ma to do siebie, że jest rozwojowa i naprawdę pozwala iść przez życie z uśmiechem na ustach a czasem ze łzami w oczach jednak umiejętnie wyrwać się ze szponów nieszczęścia.  Druga tworzy maski, za którymi kryją się braki asertywności i przekonania, że nie ma się na nic wpływu w życiu , za to jest się szczęśliwym pomimo. Każdy wie co WOLI.

Nie bój się trudnych sytuacji, naucz się ich doświadczać, zwiększaj wiedzę na ten temat, nie odpychaj jak czegoś co jest złem najgorszym. Sytuacja kryzysowa to wyzwanie dla twego rozwoju. Można się tego nauczyć. Mózg jest plastyczny, daj mu szansę się wykazać a stanie się twoim sprzymierzeńcem na przyszłość. Każdy z nas startuje z innego poziomu, każdy ma inny genotyp, umiejętność radzenia sobie ze stresem ale tylko ćwiczenia spowodują, że możesz osiągnąć zadowalające efekty nawet jeśli wydaje ci się to teraz straszne i niemożliwe.